mam ochote przejsc sie na naprawde dobry koncert, gdzie nie bede przejmowac sie tym co jest wokol. nie bede brac pod uwage szerszego otoczenia, tego co moze sie stac w kazdej chwili. przestane na moment analizowac wszystko wokol mnie. na moment zakoncze myslenie.
jaki koncert?
oczywiscie muzyka z rodzaju rock/punk/metal, gdzie mozna zrobic dobre POGO.
skupie sie na tym, by nie upasc, a gdy to sie stanie szybko zebrac sily by sie podniesc, aby nikt nie zgniotl mi ryja, mowiac kolokwialnie. smiac sie caly czas, gdy bede w tym mlynku razem z innymi ludzmi, ktorzy beda skakac jak ja.
po kazdym utworze cieszyc sie, niewiadomo z czego, oraz zasapanym kontynuowac to razem z innymi pocacymi sie bruudasami.
tak, ja tez jestem brudasem i wcale nie jest to zle.
nie lubie samoistnie sie ograniczac, przez innych.
a co o pogo mysla osoby z boku?
no coz, spotkalam sie raczej z podobnymi opiniami, jesli chodzi o osoby, ktore nigdy nie braly udzialy w tego rodzaju rozrywki. dlatego widok osob na koncertach rockowowo-punkowych, gdzie osoby przed scena robia wg nich pieklo wydaje im sie brutane, okropne, pelne agresji.
wdze to po minach moich znajomych, z ktorymi czasem ide na koncert. z czego oni wola siedziec albo stac gdzies daleko i rozmawiac, a ja w tym czasie chce sie dostac jak najblizej sceny, by wyzwolic swoje emocje.
a jak jest naprawde?
pare lat temu mialam niecodzienna sytuacje zwiazana z pogo. nie bylo to tyle niebezpieczne, co po prostu nieodpowiedzialne. mam na mysli rzucona butelke, ktora pod wplywem skakania duzej ilosci ludzi rozpadla sie na male kawalki. w pewnym momencie zauwazylam ja i staralam sie odsunac by sie nie poranic. niestety moja wzodzona nieudolnosc i niezdarnosc sprawily, ze sie przewrocilam, oczywiscie na rozbite szklo. dodatkowo nie mialam sily wstac. bylo mi wszystko jedno po tym jak zobaczylam ze pewien koles spada na mnie. w glowie pojawila sie wizja jak jestem w szpitalu z powodu obrazen czy zlaman kosci ramienia, przedramienia czy zeber. to jeszcze bardziej mnie pograzylo. jednak nieoczekiwanie czuje jak zmieniam miejsce w pionie. obracam glowe i widze jak 3 osoby podnosza mnie, jednoczesnie uchraniajac od skutkow ew. zderzenia z nadciagajacym kolesiem. pamietam slowa, ktore wtedy mi powiedzial 1 z nich, mianowicie: 'pamietaj, ze w pogo sa inni ktorzy ci pomoga, jesli upadniesz, bo my nie chcemy ofiar tylko dobrej zabawy'. to byl naprawde mily akcent tego wieczoru.
dlatego uwazam, ze takie nastawienie ludzi w zupelnosci starczy, by przestac sie bac i pedzic do tej gromadki pozytywnych ludzi.
najlepsze i tak sa statrsze babcie!
szczegolnie, gdy wszystkich nazywaja szatanistami, choc poprawnie powinno byc wymawiane przez 's'.
ich zapatrywanie glownie w kosciol jest dla mnie straszne. brak indywidualnosci czy wlasnych pogladow. owieczki wiernie sluchajace tego co mowi bog. strach paralizuje i wylacza czasem myslenie.
ale to temat na inna dyskusje.
choc niektorzy nie toleruja, to i tak sie nie przejmuje. zeby zrozumiec trzeba sprobowac, a nie pograzac sie w 'bo myslalem'.
dlatego wspomnialam, ze nie lubie sie ograniczac w czymkolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz