poniedziałek, 27 stycznia 2014

prawdziwa moc pogo.

mam ochote przejsc sie na naprawde dobry koncert, gdzie nie bede przejmowac sie tym co jest wokol. nie bede brac pod uwage szerszego otoczenia, tego co moze sie stac w kazdej chwili. przestane na moment analizowac wszystko wokol mnie. na moment zakoncze myslenie. 

jaki koncert? 
oczywiscie muzyka z rodzaju rock/punk/metal, gdzie mozna zrobic dobre POGO. 
skupie sie na tym, by nie upasc, a gdy to sie stanie szybko zebrac sily by sie podniesc, aby nikt nie zgniotl mi ryja, mowiac kolokwialnie. smiac sie caly czas, gdy bede w tym mlynku razem z innymi ludzmi, ktorzy beda skakac jak ja. 
po kazdym utworze cieszyc sie, niewiadomo z czego, oraz zasapanym kontynuowac to razem z innymi pocacymi sie bruudasami. 
tak, ja tez jestem brudasem i wcale nie jest to zle. 
nie lubie samoistnie sie ograniczac, przez innych. 



a co o pogo mysla osoby z boku? 
no coz, spotkalam sie raczej z podobnymi opiniami, jesli chodzi o osoby, ktore nigdy nie braly udzialy w tego rodzaju rozrywki. dlatego widok osob na koncertach rockowowo-punkowych, gdzie osoby przed scena robia wg nich pieklo wydaje im sie brutane, okropne, pelne agresji. 
wdze to po minach moich znajomych, z ktorymi czasem ide na koncert. z czego oni wola siedziec albo stac gdzies daleko i rozmawiac, a ja w tym czasie chce sie dostac jak najblizej sceny, by wyzwolic swoje emocje. 

a jak jest naprawde? 
pare lat temu mialam niecodzienna sytuacje zwiazana z pogo. nie bylo to tyle niebezpieczne, co po prostu nieodpowiedzialne. mam na mysli rzucona butelke, ktora pod wplywem skakania duzej ilosci ludzi rozpadla sie na male kawalki. w pewnym momencie zauwazylam ja i staralam sie odsunac by sie nie poranic. niestety moja wzodzona nieudolnosc i niezdarnosc sprawily, ze sie przewrocilam, oczywiscie na rozbite szklo. dodatkowo nie mialam sily wstac. bylo mi wszystko jedno po tym jak zobaczylam ze pewien koles spada na mnie. w glowie pojawila sie wizja jak jestem w szpitalu z powodu obrazen czy zlaman kosci ramienia, przedramienia czy zeber. to jeszcze bardziej mnie pograzylo. jednak nieoczekiwanie czuje jak zmieniam miejsce w pionie. obracam glowe i widze jak 3 osoby podnosza mnie, jednoczesnie uchraniajac od skutkow ew. zderzenia z nadciagajacym kolesiem. pamietam slowa, ktore wtedy mi powiedzial 1 z nich, mianowicie: 'pamietaj, ze w pogo sa inni ktorzy ci pomoga, jesli upadniesz, bo my nie chcemy ofiar tylko dobrej zabawy'. to byl naprawde mily akcent tego wieczoru. 
dlatego uwazam, ze takie nastawienie ludzi w zupelnosci starczy, by przestac sie bac i pedzic do tej gromadki pozytywnych ludzi. 

najlepsze i tak sa statrsze babcie! 
szczegolnie, gdy wszystkich nazywaja szatanistami, choc poprawnie powinno byc wymawiane przez 's'. 
ich zapatrywanie glownie w kosciol jest dla mnie straszne. brak indywidualnosci czy wlasnych pogladow. owieczki wiernie sluchajace tego co mowi bog. strach paralizuje i wylacza czasem myslenie. 
ale to temat na inna dyskusje. 

choc niektorzy nie toleruja, to i tak sie nie przejmuje. zeby zrozumiec trzeba sprobowac, a nie pograzac sie w 'bo myslalem'. 
dlatego wspomnialam, ze nie lubie sie ograniczac w czymkolwiek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz